Pokochałam ten haft na nowo. Przypomniałam sobie, co mnie w nim urzekło. Chwyciłam za igłę i zanim się zorientowałam, ostatni irys zakwitł w prawym dolnym rogu.
Postępy są widoczne gołym okiem, więc postanowiłam je pokazać.
A poniżej dla porównania stan na 13.10.18:
I teraz mam dylemat, co haftować: Tiffany'ego czy Paryżankę :-)
Jestem mamą, która tworzy kreacje dla lalek Barbie swojej córeczki i świetnie się przy tym bawi, a dodatkowo po kilkuletniej przerwie powraca do haftowania.
Duże postępy! Pięknie:) haftuj na zmianę oba obrazy:)
OdpowiedzUsuńChyba tak będzie najlepiej, bo ciągnie mnie do obu 😊
UsuńOooo, na ten to ja czekam z niecierpliwością. Zaczarowały mnie te kolory. :)
OdpowiedzUsuńRównież mnie czarują te kolorki. Są naprawdę super dobrane 😊
UsuńJak ładnie już przybywa :) Będzie śliczny!:))
OdpowiedzUsuńBędzie, ale kiedy...? :-)
UsuńPodziwiam tempo, bo u mnie wszystko się bardzo ślimaczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Witam serdecznie na moim blogu :-)
UsuńTempo nie jest takie, jak bym sobie życzyła, ale ważne, że wciąż do przodu :-)
Śliczny hafcik się szykuje, bardzo ładna kolorystyka! Czekam na więcej, bo czuję że wyjdzie obłędnie :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Cieszę się, że również Tobie przypadł do gustu :-)
Usuńcudo!
OdpowiedzUsuńMam dopiero jakieś 30% wyhaftowane, ale już widać, że będzie cudny :-)
Usuńsuper blog..! zapraszam do mnie dopiero zaczynam
OdpowiedzUsuń